Myślisz, że nie masz kredytu? I tak zadłużasz się co roku.
Nie wiesz u kogo ten dług? W stosunku do zasobów Ziemi. I w dodatku co roku się powiększa, choć tym razem, paradoksalnie, na korzyść ludzkości zadziało spowolnienie gospodarek, spowodowane przez pandemię koronawirusa. Ale nasz dług nie zniknie nigdy. Już za kilka dni, od 22 sierpnia, zaczniemy żyć na koszt przyszłych pokoleń, od których pożyczamy zasoby do życia.
Dzień Długu Ekologicznego to symboliczna data, która wyznacza moment, kiedy ludzkość zużywa całość przypadających na dany rok zasobów naturalnych. Na odtworzenie tej ilości nasza planeta potrzebowałaby bowiem całego roku. Dlatego nie ma tu powodów do świętowania, a raczej zadumania się nad losem planety i naszym postępowaniem. Bo to przez nadmiernie rozwinięta produkcję dóbr, wykreowana przez nasze potrzeby i styl życia, nasi potomkowie zmierzą się z brakiem podstawowych zasobów do życia.
W zeszłym roku Dzień Długu Ekologicznego przydał na koniec lipca, ale gdy tej wiosny przez koronawirusa świat się zatrzymał, a transport stanął w miejscu, udało nam się zaoszczędzić nieco zasobów, stąd to „cudowne” opóźnienie o blisko miesiąc. Ale po 22 sierpnia 2020 zasoby na ten rok nie są już w stanie naturalnie się zregenerować. Tymczasem pół wieku temu, w 1970 roku, wystarczyły aż do Wigilii. Odpowiedzialność za te sytuację nie spoczywa tylko na wielkich fabrykach, ale każdym z nas. Pomyślmy o tym, robiąc następne zakupy, z których połowa wyląduje w koszu na śmieci…
Więcej informacji i danych na temat długu ekologicznego ludzkości , znaleźć można m.in. na tych stronach internetowych (strony w j. angielskim):